me4health

Styl przywiązania – relacja z opiekunem jako matryca naszych kontaktów ze światem

Styl przywiązania – to właśnie on w dużej mierze oddziałuje na nasze związki – zarówno z innymi, jak i z samymi sobą.

Witamy Was w nowym miesiącu, wraz z którym poruszać będziemy kolejny istotny temat – relacje. Relacje romantyczne, platoniczne, w domu, pracy, budowane w realu i za pośrednictwem technologii. Aby w rzetelny sposób wprowadzić Was w ten wątek, rozpoczniemy od podstaw. Porozmawiajmy zatem o stylach przywiązania.

Styl przywiązania – jak to się zaczęło?

Wszystko rozpoczęło się w połowie XX wieku od obserwacji klinicznych twórcy teorii przywiązania – Johna Bowlby’ego. Obszarem jego zainteresowań był wpływ doświadczeń relacyjnych we wczesnym dzieciństwie na przebieg reszty życia. Prowadził on badania nad znaczeniem utraty bliskiej osoby (w szczególności matki) na przyszły rozwój małego dziecka. Ich wynik jest dość przewidywalny i nie napawa entuzjazmem – wpływ takiego doświadczenia jest znaczący i niestety wyjątkowo niekorzystny. Poruszany przez badacza wątek przywiązania był następnie kontynuowany w latach siedemdziesiątych przez jego współpracownicę  – Mary Ainsworth. Przełomowe w rozumieniu i podejściu do stylów przywiązania było zaprojektowane przez nią głośne i interesujące badanie.

Przełomowe badanie, czyli co się stało z mamą?

Sytuacja badawcza była następująca – dziecko w wieku niemowlęcym i jego mama wchodzą do pokoju, w którym znajduje się dużo zabawek i atrakcyjnych dla dziecka bodźców. Następnie mama wychodzi, a dziecko zostaje samo. Po krótkiej chwili do pomieszczenia wkracza obca osoba. Na samym końcu badania w pokoju ponownie pojawia się mama i dołącza do obecnego tam dziecka i nowej osoby. Przebieg eksperymentu prawdopodobnie nie wydaje się być wyrafinowany i skomplikowany. Nie zmienia to faktu, iż obserwacje poczynione na każdym etapie badania – od interakcji mamy i dziecka na samym początku po ich ponowne spotkanie na końcu – są porażające. Stanowią one podwaliny do teorii przywiązania i całego spektrum związanych z tym zjawisk.

Styl przywiązania – rodzaje

Dzięki badaniu zaobserwowano istnienie trzech stylów przywiązania – bezpiecznego, unikającego i lękowo –ambiwalentnego. W ostatnich latach naukowcy Bartholomew i Horowitz wyróżnili dodatkowy styl – zdezorganizowany. Przyjrzyjmy się, o co w nich chodzi i na czym polegają.

Bezpieczny styl przywiązania

Styl, który przejawia 60% społeczeństwa. Charakteryzuje dzieci, które, kiedy wchodziły do nowego pokoju, trzymały się blisko mamy. Następnie stopniowo zaczynały eksplorować przestrzeń. Kiedy mama wychodziła odczuwały dystres, napięcie i poruszenie. Kiedy wracała, dziecko się uspokajało. Takie zachowania świadczą o istnieniu bezpiecznej więzi między opiekunem a dzieckiem, uważnością na potrzeby dziecka, emocjonalną dostępnością, adekwatnym reagowaniem na emocje.

Unikający styl przywiązania

Charakteryzuje dzieci, które wchodziły do pokoju i od razu zaczynały się zajmować sobą, nie zwracały uwagi na mamę. Jeśli by się przyjrzeć, to tak naprawdę nie była to zabawa, a czynności, które miały wyregulować napięcie. Dzieci były wyraźnie zaniepokojone, ale nie szukały ukojenia u mamy. Jak mama wychodziła z pokoju, pozornie nie okazywały emocji, nie reagowały też na obcą osobę. Takie zachowania świadczą, że rodzice są niedostępni emocjonalnie, a dziecko nauczyło się, że nie dostanie pomocy. Opiekun nie ma uważności na potrzeby dziecka, nie reaguje na nie, jest obojętny, zaniedbujący emocjonalnie.

Lękowo – ambiwalentny styl przywiązania

Dzieci, które cały czas trzymały się bardzo blisko mamy, pilnowały jej, żeby nie zniknęła, nie eksplorowały otoczenia. Kiedy mama wychodziła reagowały ogromną rozpaczą, nie nawiązywały kontaktu z osobą obcą. W momencie, kiedy mama wracała, dalej były bardzo zdenerwowane i długo nie mogły się uspokoić. Taki styl pojawia się, kiedy opiekunowie reagują na potrzeby dziecka w sposób nieprzewidywalny. Raz je zaspokajają, a raz nie. Mogą to być rodzice bardzo lękowi – kiedy odczuwają strach, otaczają dziecko opieką, ale w innych sytuacjach opieki brakuje.

Zdezorganizowany styl przywiązania

Styl ten zaobserwowano u tych dzieci, których nie dało się nigdzie indziej zaklasyfikować. Reagowały bardzo niespójnie – raz w jeden sposób, potem w zupełnie inny. Zdezorganizowany styl przywiązania charakteryzuje dzieci, które w wyniku doświadczeń z życia nie były w stanie wykształcić żadnego wzorca relacji. Z reguły doznawały poważnego zaniedbania, przemocy, czy innych form nadużyć od opiekunów i najbliższych osób. Dzieci te doznają najwięcej trudności w dorosłym życiu.

Styl przywiązania w dorosłości

Badania ukazują, jak sposób, w jaki odnosi się do nas opiekun – jak nas traktuje i ile poświęca uwagi – wpływa na nasze doświadczanie tej relacji w dzieciństwie. Ma to sens – przecież, jeśli rodzic jest emocjonalnie nieobecny, to opuszczenie przez niego pokoju nie wywołuje szczególnych emocji. Jest tak, jak było zawsze – opiekuna po prostu nie ma. Niestety doznawanie kiepskiej jakości więzi z rodzicem ma ogromny wpływ na doznawanie innych więzi w przyszłości. Doświadczanie pozabezpiecznych stylów przywiązania w dzieciństwie ( unikającego, lękowo – ambiwalentnego, zdezorganizowanego) rzutuje na budowanie relacji w dorosłości. Jesteśmy skłonni powielać to, czego doznaliśmy, co znamy, nawet, jeśli jest to szkodliwe. Trudno działać inaczej, jeśli nie zna się innego wzorca. Przyjrzyjmy się zatem, jak dany styl przywiązania w dzieciństwie, objawia się w dorosłości.

Bezpieczny dorosły

Styl bezpieczny – osoby przejawiające ten styl przywiązania z reguły wiążą się z innymi osobami z bezpiecznym stylem. Czują się bezpiecznie i dobrze będąc zarówno blisko siebie, jak i daleko. Charakteryzuje je zdrowe poczucie własnej wartości i akceptacja dla przeżywania emocji samemu, jak i z drugą osobą.

Styl unikający – „Unikam, więc jestem”

Styl unikający – osoby z tym stylem charakteryzuje obawa przed bliskością lub niechęć wobec niej. Są to dorośli niedostępni emocjonalnie. Mają tendencje do angażowania się w związki z jednostkami, z którymi nie mogą przeżywać prawdziwej bliskości, np. z osobami zajętymi lub mieszkającymi daleko. Chodzi tu o gwarancję braku bliskości. Bliskość utożsamiają z zagrożeniem, obawiają się jej. Trzymają się mocno na dystans, nie potrafią też korzystać ze wsparcia drugiej osoby. Takie zachowanie budzi po drugiej stronie frustrację i chęć wyjścia z relacji.

Styl lękowo – ambiwalentny – „jestem, gdy jesteśmy razem”

Lękowo – ambiwalentny – osoby charakteryzujące się tym stylem czują się wyłącznie dobrze w bliskości. Kiedy bliska osoba znika odczuwają przerażenie, lęk. Emocje te mogą się pojawić wtedy, kiedy patner_ka uda się na delegację lub wyjdzie z kimś innym na imprezę. Osoby lękowo – ambiwalentne są niezwykle wyczulone na wszelkie przejawy niedoskonałości w związku. Jest to bardzo niebezpieczny styl, ponieważ dla odczuwania bliskości, osoby mają tendencję tkwienia nawet w szkodliwych związkach. To potrzeby drugiej osoby – nie nasze – są wówczas najważniejsze. Brak związku sprawia, że osoba czuje się bardzo źle, nie potrafi funkcjonować w relacji sama ze sobą.

Styl zdezorganizowany – „pojawiam się i znikam”

Zdezorganizowany – osoby ze stylem przywiązania zdezorganizowanym odczuwają trudność w stworzeniu bliskiego związku. W relacjach są nieprzewidywalne i niespójne. Raz zlewają się z drugą osobą, by chwilę później uciec gdzieś daleko. Bliskość jest czasem czymś niezwykle pożądanym, a czasem czymś przerażającym i niechcianym. Takie osoby doświadczają dużego lęku przed bliskością, ponieważ utożsamiają ją z bólem i doznawaniem przemocy z drugiej strony. Jest to styl przywiązania, który wymaga najwięcej pracy.

Wzorce przywiązania a wizja świata

Jak widzicie, przywiązanie ma ogromne znaczenie. To na jego podstawie wykształcają się wewnętrzne modele operacyjne, czyli przekonania osoby na temat:

  1. Jej sposobu zachowania oraz bliskich osób w relacjach bliskich i intymnych;
  2. Wizji siebie: poczucia wartości, przekonania, czy warto nas kochać, dbać o nas;
  3. Dostępności, gotowości innych, aby odpowiedzieć na naszą potrzebę troski i opieki.

Każdy na poziomie świadomości przyznaje, że chce bezpiecznych, dobrych relacji. Jednak wewnętrzne schematy i preferencje nie są uświadomione  i mogą prowadzić do zagrażających związków. Co istotne – „przejechanie się” na złych relacjach nic nie zmienia. Mamy tendencję wciąż je powielać, potwierdzać sobie dalej te same szkodliwe przekonania.

Jak sobie pomóc, gdy mamy pozabezpieczny styl przywiązania?

Każdy pozabezpieczny styl przywiązania wymaga, aby się nim zaopiekować. Pytanie – w jaki sposób to zrobić? Nie ma jednego wspaniałego remedium, narzędzia, które zdejmie cały ciężar doświadczeń wczesnodziecięcych i nauczy na nowo być w relacjach. Praca nad stylami przywiązania jest ciężka, ale jej efekty mogą diametralnie podwyższyć jakość życia. Warto zatem inwestować w nią swój czas! To, co możemy zrobić, aby sobie pomóc, to:

  1. Psychoterapia. Nie jest to warunek absolutnie konieczny, ale w znacznym stopniu usprawnia przeformułowanie więzi. Wspiera także proces zrozumienia samego siebie, swoich potrzeb, dostrzeżenia własnych granic.
  2. Doświadczenie bezpiecznej więzi. Jest to bardzo istotny kawałek, ponieważ pokazuje, że możemy być kochani, ważni, nasze potrzeby i granice się liczą.
  3. Uważność – mentalizowanie, czyli rozumienie tego, co się ze mną dzieje. Refleksja i  nadawanie znaczenia zachowaniom i wydarzeniom. Ważne, aby obserwować siebie, być samoświadomym, dociekliwym – dlaczego ciągnie mnie do tej osoby, która mnie krzywdzi?
  4. Pauzowanie i przewijanie – cofanie się, aby zobaczyć, co mnie tu zaprowadziło. Zapewne pojawi się refleksja o pojawieniu się danego bodźca, który zaaktywizował styl przywiązania. To może być zdarzenie, myśl, emocja, która pcha do szukania pocieszenia w relacji z drugą osobą. Takie wydarzenie dzieje się automatycznie, poza naszą świadomością. Np. poczuł_m się smutna, zdenerwowana i radzę sobie z tym w ten sposób, że odzywam się do tej niedostępnej osoby. Jeśli mamy tego świadomość, wyłamanie się ze schematu pozwoli szukać innych możliwości regulacji emocjonalnej.

Jak być bezpieczną przystanią i zdrowym dorosłym dla swojego dziecka?

Wiemy już, jak pracować nad sobą, aby wyłamywać się ze sztywnych schematów funkcjonowania w relacji. Ale co zrobić, aby samemu nie doprowadzić do wykształcenia się pozabezpiecznego stylu przywiązania u naszych dzieci lub podopiecznych? Przede wszystkim kluczowymi są:

  1. Responsywność, czyli odpowiadanie na potrzeby dziecka (np. kiedy płacze);
  2. Traktowanie dziecka jako kogoś ważnego i kochanego. Cieszenie się wspólnym czasem, dbanie, okazywanie troski;
  3. Odzwierciedlanie – jeśli dziecko okazuje emocję, rodzic powinien na nią adekwatnie reagować. Dołączyć się do dziecięcej emocji. Nie należy przeżyć dziecka wyśmiewać lub ignorować.

Style przywiązania w pigułce

To, jakiej jakości mamy relację z opiekunami w dzieciństwie, niezaprzeczanie rzutuje na nasze relacje z innymi i samym_ą sobą w przyszłości. Nie należy zatem bagatelizować wpływu wczesnego formowania więzi na doświadczanie trudności w związkach w dorosłości. Świadomość tego, co było, pozwala dostrzec pewien zagrażający wzorzec. Pomimo tego, ze każdy z nas chce dobrych, bezpiecznych relacji, jesteśmy skłonni nieświadomie powielać niesłużące nam związki.

Pierwszy krok do pracy nad tym, co nie służy, to świadomość, że tak mam i skąd się to wzięło. Następnie kluczowa jest uważność na pewne zachowania, własne myśli i emocje we wchodzeniu w określone relacje. W sytuacjach, w których dochodzi do powielenia schematu, warto się zatrzymać, „cofnąć” i zobaczyć, co się wydarzyło. Poddawać własne zachowania refleksji.

Niezwykle istotnym w kontekście pracy nad pozabezpiecznym stylem przywiązania jest doświadczenie bezpiecznej więzi. Jest ona potwierdzeniem tego, że można inaczej. Można spokojnie, radośnie i w pełni akceptacji być z drugą osobą. Wreszcie, ogromnym wsparciem w procesie pracy nad sobą może być psychoterapia. W asyście specjalisty łatwiej jest dostrzec własne schematy, zrozumieć siebie, swoje potrzeby i określić funkcje różnych zachowań.

Więcej do odkrycia

Emocje

Dlaczego po dopaminowym haju czujemy się źle?

FacebookTweetPinLinkedInEmail Czyli neuropsychologia zjazdu dopaminowego „Omne animal triste post coitum” – każde zwierzę smutne po akcie, mawiał Arystoteles. Maksymę tą możemy jednak odnieść do szerszego